Relacja 10


|1 |2 |3 |4 |5 |6 |7 |8 |9 |10

Rano wylegujemy sie do dziesiatej. Ja jeszcze zmuszam sie do kapieli - woda jest strasznie zimna. Ruszamy w kierunku Irkucka. Jest po prostu makabrycznie zimno i pada ulewny deszcz. Pamietam tylko, ze liczylem do tysiaca (wlasciwie to wrzeszczalem) i myslalem, ze w piekle, do którego pewnie trafie, jest na pewno cieplutko. Ale bym chetnie wytarzal sie w goracej smole... Chyba troche mózg mi przymarzl bo caly czas wydaje mi sie, ze olej który przeplywa przez chlodnice zamarza - motorek jakos dziwnie jedzie. Chucham wiec na radiator i chyba dzieki temu dojezdzamy do Irkucka. Jestesmy kompletnie mokrzy i mamy sopelki lodu w gaciach. Wjezdzamy na stacje i zastanawiamy sie co dalej. Na nasz widok ochroniarz zapodaje ciepla kawe. Przypominamy sobie o Amazonkach spotkanych w Mongolii. Amazonki z Irkucka to grupa "dojrzalych" pan, które co roku organizuja jakies kobiece wyprawy. Dzwonie pod numer, który mi zostawily. Odzywa sie jakis chlopak - oznajmiam: tu motocyklisty z Polski, my wstrietili Amazonki w Mongolii, .. no znajetie (... kurcze, co by tu powiedziec, zeby nas zaprosili). "Pozwanitie za 5 minut" - odzywa sie chlopak. No dobra, oddzwaniam po 5 minutach: tu motocyklisty z Polski ...- OK - mamy podjechac do centrum miasta, tam ma ktos na nas czekac.
Spotykamy ich bez problemu. Prowadza nas do garazu, gdzie mozemy zostawic motorki i zapraszaja do siebie. Jedna z Amazonek, która nas gosci akurat wyjezdza z mezem na weekend, wiec zostajemy sami z jej synem - Timonem. Bierzemy goraca kapiel. Robie zakupy z naszym nowym kumplem. Pawka przygotowuje pyszna kolacje i ruszamy na Irkuck by night. Robimy rundke po miescie. Ulica Lenina, ulica Marksa, wspanialy pomnik Lenina (podobno zrobiony z tytanu) no i ruszamy na impreze do klubu "Obiekt Numer Adin". Swietna sie bawimy. Wszyscy sa dla nas bardzo mili. Przemas pije brudzia z calym stolikiem irkuckich aktorek. Ruszamy na parkiet i tanczymy przy calkiem fajskim techno polaczonym z grajacym na zywo saksofonista. Impreza konczy sie nad ranem. Nastepnego dnia próbujemy cos zalatwic z przewozem motorków. Jest niedziela, ale dzieki Padre mamy prywatny telefon jednego z pracowników firmy zajmujacej sie przewozami cargo. Dowiadujemy sie, ze najwczesniej mozemy poleciec we wtorek. Umawiamy sie na poniedzialek rano, zeby zalatwic wszystkie formalnosci. Spedzamy bardzo przyjemny dzien chodzac po Irkucku. Nastepnie udajemy sie do firmy Ramzens. Mamy troche problemów z dotarciem tam, poniewaz wszystkie ulice sa jednokierunkowe, a my jak na zlosc wjezdzamy oczywiscie od zlej strony. Nie obylo sie bez zlamania paru przepisów. Zalatwienie przewozu motocykli i biletów do Moskwy idzie nam bez problemu. Pracownicy firmy sa dla nas bardzo mili. Prowadza nas na cargo, gdzie zostawiamy motorki i czesc bagazy. Zostajemy odwiezieni do centrum Cena tez jest bardzo atrakcyjna: placimy okolo 80$ za motocykl i 130$ za bilet pasazerski.
Wieczorem jemy jeszcze kolacje z gospodarzami. Rano jedziemy na lotnisko, gdzie okazuje sie, ze Pawka zapomnial spiwora. Nie ma czasu, zeby po niego wracac. Wsiadamy do wysluzonego IL-a i razem z motorkami lecimy do Moskwy. Na miejscu czeka na nas Padre z kanistrem paliwa. Pomaga nam odebrac motorki (bez kombinowania sie nie obylo) i wyjechac z Moskwy. Udaje nam sie jeszcze zrobic 400km i ladujemy na noc w jakims motelu dla TIR-owców. Nastepnego dnia mamy zwariowany plan dojazdu do domu. Jestesmy juz pare dni spóznieni i trzeba wracac do pracy. Wsiadamy na motorki i po 20 godzinach i 1100km jestesmy w Polsce. Po drodze mamy niemile przygody z Lotewskimi policjantami, przez których tracimy sporo czasu i ostatnie pieniadze. Gratulujemy sobie w Suwalkach i rozdzielamy sie. Udaje mi sie dojechac do domu dopiero o 4-tej rano.
Cala wyprawa trwala 5 tygodni, kosztowala nas po okolo 900$ na lebka, zrobilismy 14 tys km na kolach i jakies 6 tys. samolotem . Rosja i Mongolia to kraje w których mozna sie bardzo latwo zakochac. Przyjazni i otwarci ludzie. Bylo nam bardzo milo kiedy machali do nas i usmiechali sie. Podczas kazdego krótkiego postoju ktos podchodzi, wypytuje sie i szczerze zyczy powodzenia. Mongolia to prawdziwy raj dla off-raodowców. Niesamowite widoki, zwierzeta, bardzo róznorodny krajobraz (góry, jeziora, step, pustynia). Wszyscy zgodnie stwierdzilismy, ze musimy tam wrócic. Po naszych doswiadczeniach i opowiesciach innych motocyklistów smialo mozna stwierdzic, ze sa to bezpieczne kraje. Wedlug mnie duzo ciekawsze od najpopularniejszego kierunku jakim jest Europa zachodnia, no a co dla wielu moze byc istotne: duzo, duzo tansze.


ELO ELO - KAZDEMU KTO TO PRZECZYTAL STAWIAM PIWO!

|1 |2 |3 |4 |5 |6 |7 |8 |9 |10